Strony

sobota, 21 września 2013

Niebezpieczne parkingi i drogi wiejskie.

Dzisiejszy post sponsoruje ludzka głupota. Ciężko inaczej zdefiniować to,co widać na ulicach.
Zawsze mi się wydawało, że najgorzej jest w mieście. Ronda, skrzyżowania, milion znaków- ojeżu jak się bałam. Że wjadę (moim zwyczajem w najdroższe auto w mieście), że rozjadę, że przejadę na czerwonym i spowoduje kraksę.. Ale strach ma wielkie oczy.. Czasem mi serce zadrży, jak mnie tir próbuje zakryć na rondzie.. Ale to już fobia. Tak to luz.
Uświadamiam sobie, że to prawda : najwięcej wypadków zdarza się pod domem! A ja będę dziś o takich wypadkach pisać, co nie skrzywiają blachy, tylko psychikę. I sumienie.
Doprowadzić do tragedii jest prosto -wymazać z pamięci - to czasem niemożliwe. Ale do rzeczy.
Takie sytuacje :
1) Mieszkam na osiedlu z wielkiej płyty. Samochodów jest więcej niż miejsc na parkingu, a tych parkingów i tak jest sporo... Są ustytuowane różnie. Pod samą klatką, oddzielone pasem zieleni, oddzielone od bloku ulicą. No i właśnie u mnie tak jest. Ulica nie jest zbyt ruchliwa, ale tak naprawdę dzieli osiedle na 2 części więc nie ma tam ograniczenia 20 km/h tylko 50. Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie jeździłby taką uliczką z taką prędkością, ale kto powiedział, że nie ma głupich? Są, oczywiście, a jeśli do tego dodać grupę pieszych na jednym poziomie umysłowym, to wychodzi z tego niezły koktajl.. wybuchowy.
Dodam jeszcze, że obok ulicy jest chodnik oddzielony od niej miejscami parkingowymi. Chodnik, co prawda nie pierwszej młodości, ale da się przejść nie łamiąc nóg. Chociaż chyba tylko ja tak uważam, bowiem wydaje mi się, że spacerowanie po chodniku jest ujmą na honorze. Szczególnie jeśli spaceruje się w parę osób (bo jak to, dwójkami iść?! To nie przedszkole). I o ile da się przewidzieć zachowanie osób dorosłych, to ci dorośli zazwyczaj spacerują z wózkami i przedszkolakami, które inteligetnie wsadzają na rowerki i radośnie każą im jechać przed siebie robiąc slalom z przeszkodami (czytaj samochodami). Już kilka razy ni stąd ni z owąd wyjechał mi berbeć wprost przed maskę. Mi serce stanęło, a mamusia obdarzyła mnie pogardliwym spojrzeniem pytającym czemu nie użyłam funkcji latającej w samochodzie...
2) Sytuacja na drodze wiejskiej.
Po wsi jeździć się boję, przyznaje szczerze. Zwłaszcza takiej, co to niby droga przelotowa, sklep monopolowy. i ławeczki przy domu. W 8/10 sytuacji trafi się jakiś pijaczek idący zygzakiem, dzieciaki na rowerach, albo panie też na rowerach jadące zawsze w parze i dyskutujące zawzięcie o sprawach życia i śmierci, które czekać nie mogą.
Ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji, która mogła doprowadzić do prawdziwej tragedii i nie ma tutaj przesady.
Otóż na drodze przez wieś szła kobieta. Matka z dwójką dzieci. Jedno w wózku, drugie z dzięciecym wózeczkiem. Wszystko dobrze tylko... Przez tą wieś często jedzie zaopatrzenie, jest to dość ruchliwa trasa.. Blisko jest jakaś ferma drobiu (czy czegoś podobnego) więc i tiry tam można spotkać i większe samochody, które jeżdżą no dość szybko.
A czemu się czepiam? A no dlatego, że matka szła prawidłowo po jednej stronie jezdni, zaś dziewczynka, na oko 3 latka po drugiej... Ja zwolniłam, samochód przede mną też, a za mną? Nie mam pojęcia.
Nie wiem w jakim celu praktykować spacery po wiejskiej drodze i to ruchliwej! ( nie, nie mogły iść do sklepu,gdyż dalej jest las a do najbliższego sklepu jakieś 3 km taką ruchliwą drogą...)
Przecież wystarczyła chwila, tej dziewczynce mogło coś wpaść do głowy, mogła na przykład chcieć coś powiedzieć matce, nie rozejrzeć się... i tragedia gotowa..
Dziewczynka pewnie zginełaby na miejscu, w najlepszy razie została kaleką do końca życia, a kierowca? Czy są ludzie na których nie zrobiłoby to wrażenia? ...
Tyle się słyszy o wypadkach, o tragicznych potrąceniach. Są łzy, żałoba, rozpacz.
A ja mam czasem złośliwie się zastanawiam, czy aby ci którzy teraz płaczą nie zachowali się podobnie jak osobniki wyżej opisane.

Podobno myślenie nie boli..

ps. ale się 'zawąsiło' :P ! 

11 komentarzy:

  1. Howgh
    Wlaśnie dlatego z uporem maniaka jeżdżę z Piotrem autem a nie autobusem, bo musielibyśmy przejść 10 minut drogą bez pobocza i zwyczajnie boję się, zę coś głupiego mu strzeli do głowy, a już z Piotrem i wózkiem kompletnie sobie tego nie wyobrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nessie, no widzisz, tylko niektórym brakuje wyobraźni. To był piękny letni dzień, dobra widoczność, sucha droga, aż zachęca do wciskania gazu.. Ta kobieta nie musiała iść tą drogą, chciała. ( sklep był w tej wsi, potem szybka droga przez las jakieś 5 km)
      A najpewniej, gdyby ktoś to dziecko rozjechał to miałby ogromne problemy i wyrzuty sumienia...
      Pewnie nie raz już słyszałaś że 'rozdziadujesz' Piotrka, bo wszędzie go wozisz autem i nawet tych 10 minut nie pozwolisz mu przejść. Tyle, że te 10 minut strasznego ryzyka na krętej drodze bez pobocza..eh

      Usuń
    2. Eee tam, nie "rozdziaduję" go ;-) Jak dojeżdżamy do Krakowa to bardzo często zostawiam auto i przesiadamy się na autobus czy tramwaj żeby uniknać problemów z parkowaniem w centrum.

      Usuń
    3. rozumiem...szukanie miejsca do parkowania mnie wykańcza nerwowo.. ;-(

      Usuń
  2. Zgadzam się z tym tekstem w 100%. U nas teraz robią chodniki i niestety trwa to już od końca lipca. Ja mam strach chodzić a gdzie tam dzieciaki, które do szkoły muszą dotrzeć:/ Na razie niestety nie widać by szybko mieli skończyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem, że na wsi często nie ma chodników, ba nawet porządnego pobocza i nikomu się nie chce chodzić po błocie lub trawniku, ale jednak trzeba minimalizować ryzyko na ile to jest możliwe a nie je zwiększać, eh..
      pozdrówki:)

      Usuń
  3. Chce Cie zaprosić na chacik na moim blogu-dziś wieczorem od dwudziestej bardzo mi zależy by byli wszyscy ktorych uwielbiam więc i Ty MUSISZ być :****


    A w ogóle to czemu mnie tu nie było? Ech człowiek stary a głuuupi!
    Zagaszam na stałe!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana,przeeeeepraszam najmocniej! nie odczytałam...zaraz spróbuję odnaleźć czat...:-)

      Usuń
  4. aż chciałoby się powiedzieć za głupotę się płaci i to słono

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha, Usmialam sie. Jestes boska. No i uwielbiam Twoje pióro. Jednego jednak znieść u Ciebie nie moge: za mało Ciebie u siebie, za mało! Pisz częściej, bo dam lanie. Na gola pupe:-) pasem! Ha ha... Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze - jest mi bardzo miło że masz ochotę podzielić się ze mną swoim punktem widzenia! ;-)

obserwują..