Strony

poniedziałek, 6 maja 2013

Skorupka

Długo myślałam czy taki wpis stworzyć, czy to ma sens. Słowa które tu napisze nigdy nie ujrzą światła dziennego w towarzyskiej rozmowie, ale czuje że, żre mnie to od środka jak metal korozję i mało brakuje, że rozsypię się na części pierwsze i będę zbierać i zbierać.. bez końca.

Dawno temu założyłam sobie skorupkę. Kiedy bezceremonialnie na własnej skórze dowiedziałam się, że emocjonalność nie jest w cenie. Mam swoją maskę. Codziennie.
Obiecałam sobie kiedyś, że nikt nie zobaczy moich łez. Jeśli mam się rozsypać - to tylko w samotności, przed lustrem. Nigdy przed kimś obcym.
Pokazuję ludziom tylko tyle ile chcę. Nie mają o mnie pojęcia, bo nie chcę żeby mieli. Żeby wiedzieli że to wszystko to tylko pozory. Widzą we mnie kogoś kim chciałabym być i całkiem nieźle mi to wychodzi.
Codziennie rano nakładam makijaż, tuszuję rzęsy, układam włosy. To moja granica. Czuje się pewniej i tak mnie odbierają. Nawet jeśli w środku mam trzęsąca się galaretę na zewnątrz jestem skałą.
Nie dam po sobie poznać, że coś jest nie tak.
Mam gotowe odpowiedzi na niewygodne pytania. Troskę potrafię zmyć żartem.
Nie chcę się uzależniać od ludzi. Dopóki wszystko ode mnie zależy jestem.
Lubię słuchać ludzi. Lubię im doradzać. Odpowiadać na pytania, mówić co by było gdybym ja.. ale gdy temat schodzi na mnie, wiem, że pora powiedzieć stop.
Czasem sama się sobie dziwię, że potrafię wytrzymać z tym swoim 'samosiowaniem'. Cóż, kwestia przyzwyczajenia.
Wszystkie moje doświadczenia zamieniły moja skórę w twardą skorupę. W granicę tego co pokazuję i chowam.
Dlatego pewnego dnia postanowiłam założyć bloga.. i chociaż miał być o otaczającym świecie skłania się w stronę wnętrza.. bo przecież jestem tą skałą przestaję być przed lustrem.. kiedy zmywam makijaż i widzę znów tę osobę którą niekoniecznie chcę być.. a w środku znowu mam 1,20 m.. i tak zwyczajnie marzę, żeby ktoś po prostu obdarł mnie z tej maski i powiedział, że to niepotrzebne. Przytulając powiedział : po prostu jestem.

Eh.

6 komentarzy:

  1. Oj, wiem co masz na myśli.. Ja tez nie lubię o sobie rozmawiać... Ale czasami trzeba Kochana, bo to bardzo pomaga... Zatem odbieram Cie jak tylko moge!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że każdy z nas ma trochę takiej skorupy na sobie... Ale ważne jest, żeby za bardzo się w niej nie zagubić, żeby mieć kogoś, przed kim możemy się w pełni otworzyć.
    No i blog niejako spełnia taką funkcję. Dobrze, że go mamy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna i wzruszająca opowieść. Niestety często pragnienie tego, czego nie możemy mieć, nie pozwala nam cieszyć się tym, co mamy... ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czegoś nie można, a bardzo się chce, to można ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz? ;-)
      bo ja jednak myślę, że nie zawsze.
      niestety...

      Usuń
  5. Rozumiem bardzo dobrze o czym piszesz. Z podobnego powodu założyłam bloga.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze - jest mi bardzo miło że masz ochotę podzielić się ze mną swoim punktem widzenia! ;-)

obserwują..