tag:blogger.com,1999:blog-66282361809400108072023-11-16T16:16:20.389+00:00klarowny punkt widzenia-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.comBlogger22125tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-29984743138237360182014-01-10T18:12:00.000+00:002014-01-10T18:12:48.801+00:00hity #2013An z bloga <span style="font-size: large;"><a href="http://liliija.blogspot.com/" target="_blank">Lili&ja </a> (którego zresztą serdecznie polecam)</span><br />
zaprosiła mnie do zabawy pt. hity 2013 roku. Jest to moja pierwsza tego typu notka, więc odczuwałam mały stresik. Przygotowałam zestawienie moich prywatnych hitów, rzeczy które mnie zachwyciły i które polecam ręcząc pisanym tu słowem ;-)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5Ns5QDLzLdZUFVXg7_XBStJcil4Gv6S2qqQiaqmkacQIMYcx5oBWnlDphxfh-fqXSvt-Cy7GNmAZJbNsyarBOMtCKLwIqvVJIXJXLx0A-xi6Q1b7tJTEYs2ozx-YnJewHcQN369o-cFPN/s1600/photo+kopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5Ns5QDLzLdZUFVXg7_XBStJcil4Gv6S2qqQiaqmkacQIMYcx5oBWnlDphxfh-fqXSvt-Cy7GNmAZJbNsyarBOMtCKLwIqvVJIXJXLx0A-xi6Q1b7tJTEYs2ozx-YnJewHcQN369o-cFPN/s1600/photo+kopia.jpg" height="400" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#1</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Torba typu shopper z Zary. Jest pojemna, wygodna, mięciutka i po prostu ładna. Klasyk gatunku, zmieści wszystko a nawet i więcej. Absolutny must have i moje małe marzenie. Wahałam się i chciałam kupić podróbkę, ale nie ma czego porównywać. Moja totalnie ulubiona torba. Będę ją nosić choćby ucho miało wisieć na ostatnim włóknie ;-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
# 2</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jestem pacyfistką. Uciekam od wojny Apple&Samsunga. Smartfon HTC jest ładny, duży i wygodny. Zastanawiam się jak mogłam żyć kiedyś bez tego inteligentnego stwora w torebce. Ten model w tym momencie spełnia moje oczekiwania, choć myślę, że niedługo spróbuję czegoś nowego. Ogólnie jednak polecam!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#3</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pierwszy i oby nie ostatni koncert Beyonce w Polsce. Cóż powiedzieć. Marzenia się spełniają. Królowa jest tylko jedna. Show warte swojej ceny a jej głos? Cóż, posłużę się cytatem z amerykańskich programów talentowych : ,,Oh my God, she's amazing! Wonderful voice '' ;-D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#4</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Resortowe Dzieci </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
ciekawa i wciągająca książka, wbrew pozorom nie tylko dla skrajnych prawicowców.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dobra przeciwwaga dla lukrowanych, autoryzowanych wywiadów o bagażu w postaci wszechmogących rodziców i mozolnym dochodzeniu na szczyt. Warto.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#5</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
podkład Clinique Even Better</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Cóż, cera problematyczna ma swoje potrzeby. Potrafi być bardzo niewdzięczna i założyć własne pole minowe w okolicach czoła, policzków i nosa. Życie jest brutalne a każdy chce spokojnie spoglądać w lustro. Droga przez mękę doprowadziła mnie do Douglasa, który w swej ofercie ma w.w cudo. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dobrze kryje, nie uczula, nie tworzy maski. Czego chcieć więcej? Niczego, co za dużo to niezdrowo. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W mojej kosmetyczce ma swoje własne M2 z długoterminowym wynajmem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#6</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
D&G Light Blue. Nie jest to zapach z najnowszej kolekcji, ale do mojej osobistej trafił właśnie w ubiegłym roku. Świeży, wakacyjny zapach przywodzi na myśl plaże i skąpane w słońcu kamienice. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
#7</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ewa Chodakowska - kobieta ,która wygoniła Polki sprzed telewizorów i zagoniła do ćwiczeń w domowym zaciszu. Chcieć to móc. Dzięki jej płytom, książce i nagraniom na youtube wiele z nas odkryło mięśnie pod warstwą tłuszczu i zaczęło cieszyć się życiem, bo nikt mi nie wmówi, że wygląd nie ma wpływu na jakość życia. Mimo zmasowanego ataku i podłych tekstów jakie padły na jej temat, uważam, że ta kobieta jako trenerka zrobiła wiele dobrego, a jako osoby nikt kto nie zna jej prywatnie nie ma prawa oceniać. W przeciwieństwie do siłowo lansowanych prostytutek medialnych, naprawdę ma jakieś osiągnięcia, do których z pewnością nie należy pokazywanie intymnych części ciała na ściance. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swoimi hitami- piszcie na swoich blogach i wrzucajcie linki! Kto wie, może odkryje swój pierwszy hit w Nowym Roku ;-) ?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
/klara</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-73953535393949070732013-12-16T21:47:00.000+00:002013-12-16T21:47:38.131+00:00Ściągnięta do parteru.Dzisiaj nie będzie ani o szale przedświątecznych zakupów, ani o kolejkach, nie pojawi się żadna lista życzeń ani żaden przepis. Bo właśnie przed chwilą zostałam ściągnięta do parteru. Kolejny raz zresztą.<br />
Bo tak to już jest. Na codzień otaczamy się pięknymi przedmiotami, inspiracjami, ładnymi twarzami. Inspirujemy się ideałami. To zrozumiałe. Każdy dąży do szczęścia. Zawsze tak mam, że chcę być bardziej, mieć więcej, kochać bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro. Nie boje się marzyć i spełniam jakieś tam cele krok po kroku. W jednej chwili myślę sobie mogę wszystko-a potem przychodzi ten moment jak teraz.<br />
<br />
Oglądam sobie czasem różne programy interwencyjne i widzę tam inny obraz, niż ten który pokazuje mi komputer, serial telewizor. Nie ma tam pięknych ludzi, ładnych zdjęć i dobrego życia. Taka okrutna czasem rzeczywistość i strach mnie ogarnia, że moment wystarczy, żeby się wszystko przewróciło o 180 stopni.<br />
<br />
A co mnie zainspirowało teraz? Inspiracja to chyba złe słowo. Impuls do napisania tej notki pojawił się przed chwilą. Włączyłam telewizor.Przypadkiem trafiłam na dwojkę. Program Lisa. Nie lubię, przełączę. Zacina się pilot. Słucham. W programie 2 matki chorych dzieci. Chorych na tyle poważnie, że są od tych matek uzaleznione 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu. Do końca życia, bez żadnej nadziei, żadnych perspektyw. <br />
Tym matkom należy się niecałe 800 zł, za które muszą wykupić leki (często bez żadnej refundacji, bo niby po co? Fortunę dostają przecież), całe wyposażenie chorego i jeszcze żyć. O, przepraszam, wegetować. Pieniądze szczęścia nie dają, co? No pewnie, zatem zapraszam kogoś z Wiejskiego chlewa do takiego domu i życzę mu powodzenia w gospodarowaniu budżetem. Ostatnio poseł (nazwisko dopiszę ,jak znajdę) który jeździ na wózku dostał 6 tysięcy na asystenta, oprócz pensji, opłaty na biuro i dodatków.<br />
Boje się, zwyczajnie boje się czasami żyć w takim państwie, które nie zapewnia nic. O,pardon.. Zapewnia luksusowe warunki więźniom. Więc,jakby mi się wydarzyło jakieś nieszczęście, pozbawiające ,mnie sprawności, chyba jedynym wyjściem jest pobyt w zakładzie karnym, bo lepiej tam niż w szpitalu. A tak całkiem serio, to jest aż niewyobrażalne, że coraz więcej słychać, że w Polsce tak europejsko, że stadion ładny i metro najdroższe, ale obywatel jest traktowany jak zło konieczne. Ostatnimi czasy głośno było o ustawie aborcyjnej, która ostatecznie nie przeszła, ale wywołała dyskusję. Obrońcy praw życia poczętego i zagorzali przeciwnicy eutanazji oczywiście przekonywali, z klubem pis na czele, że trzeba chronić już zygotę. Bo to życie jest. A jak się urodzi, to wszyscy to mają w głębokim poważaniu. Chcieli mieć dzieciaka to niech się nim zajmą, a nie płakać będą. I te doprowadzające mnie do szału teksty w stylu :<i> Bóg wie na kogo zsyła cierpienie. </i>A g*** prawda.<br />
Zaraz się zacznie sezon na 1 %. I czasem aż serce boli, że tylko jedną osobę można obdarować. Bo gdzie się nie obrócisz, tam ktoś prosi o pomoc. Wybór bywa ciężki, bo każdy zasługuje, żeby żyć godnie. Żyć, nie wegetować. Ostatnio w jakiś wiadomościach podawali, że niedługo koło Narodowego postawią toalety za 4 mln złotych. Brawo! Wreszcie ładne łazienki w mieście.<br />
Ciągle słyszę, że to wyspa zielona, że PKB na osobę jest największa od iluśtam lat, że jest dobrze, lepiej, cudownie. I może dla kogoś jest. Ale patrzę na te ulotki, apele o pomoc i cholera, dusi mnie w środku.... Leczenie poważnej choroby to nie są setki złotych miesięcznie. To są tysiące. Czasem dożywotnio. Czy jest coś gorszego od świadomości, że można komuś pomóc, gdyby tylko znalazły się pieniądze których nie ma a być powinny?<br />
<br />
I smutno mi dzisiaj okrutnie,że takich programów będzie jeszcze setki i nic się nie zmieni.<br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-13445799496232832012013-12-14T13:44:00.001+00:002013-12-14T13:49:55.148+00:00Najlepsza pizza ever ;-)Ha! Spokojnie, nie postanowiłam zamienić się w bloggerkę kulinarną:) Co to, to nie.<br />
Ale dla potomności i dla swojej-zawodnej czasem pamięci, a także dla wszystkich, którzy zechcą skorzystać, zamieszczam przepis.<br />
Przepis na najlepszą pizzę, jaką zrobiłam i jaką można zrobić w domowych warunkach. Króliki doświadczalne zjadły i potwierdzają.<br />
A ponieważ nie dorobiłam się przepiśnika a i dysk bywa zawodny TAA-DAMM (fanfary).<br />
<br />
Prezentuję ;-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFuSKXX-3GiHMJ9_Fvwc69DDkgjm0yF0D53R53gWC8ChXyPJVmm8NdyR137hG0EuLs8zNNSwQsWq4bJrxDJrV3wUUuXnbPxzfjbMHziuoEIJHNiVH3HCU4305IwrsnJH6dShleUhXnUbtb/s1600/pizza.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFuSKXX-3GiHMJ9_Fvwc69DDkgjm0yF0D53R53gWC8ChXyPJVmm8NdyR137hG0EuLs8zNNSwQsWq4bJrxDJrV3wUUuXnbPxzfjbMHziuoEIJHNiVH3HCU4305IwrsnJH6dShleUhXnUbtb/s400/pizza.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Składniki na ciasto (pizza ok.40 cm średnicy)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
2 szklanki mąki pszennej</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
1 szklanka mleka (tak,koniecznie mleka)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
20 g drożdzy (1/5 paczki, dobre drożdże są w Biedronce) suchych nie polecam :/</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
2 łyżki oliwy z oliwek + 1 łyżeczka do posmarowania blatu</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
1 łyżeczka cukru</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
duża szczypta soli</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
zioła prowansalskie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
oprócz tego:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
czego dusza zapragnie, do wyboru do koloru ;-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
+ sos czosnkowy (najzwyklejszy : 2 łyżki majonezu + 3 łyżki jogurtu naturalnego+ sól, pieprz+czosnek)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
wracając do ciasta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Szklankę mleka podgrzewam ok minute w mikrofali. W tym czasie odmierzam potrzebną ilość drożdży, rozdrabniam widelcem i zasypuję łyżeczką cukru. Zalewam mlekiem (ma być ciepłe, nie gorące), tak jakieś 2-3 centymetry nad, przykrywam ściereczką, odstawiam w ciepłe miejsce. /15 - 20 min/</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Piekarnik rozgrzewam na max. U mnie to 250 C</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W tym czasie wrzucam do miski mąkę, dodaję 2 łyżki oliwy z oliwek, sól i zioła. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dodaję drożdżową miksturę i wyrabiam . Żeby ładnie się połączyło dodaję resztę mleka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odstawiam na 10 min. Niech sobie rośnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak urośnie-wyrabiam. Wałkuję (chociaż w sumie czytałam, że nie powinno się) na jakieś max. 0,5 cm</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Następnie wacikiem kosmetycznym rozprowadzam po blacie oliwę , kłuję widelcem i wciskam ciasto do piekarnika bez żadnych składników ( i bez skrupułów) do maksymalnej temperatury, do czasu aż się porządnie zarumieni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W tym czasie kroję składniki, robię sos, wyjmuję ciasto i nakładam wszystko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Temperaturę zmniejszam do 150 stopni. I piekę, aż ładnie zarumienią się szynki, sery i inne wspaniałości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
smacznego ;-)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
/<span style="font-size: x-small;">tu będzie foto, jak znajdę kabel od aparatu/</span><br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-57824097396472920732013-12-03T20:24:00.001+00:002013-12-03T20:27:46.958+00:00Literat celebryta.<div class="MsoNormal">
Jak się okazuje ,,pisać każdy może’’ parafrazując piosenkę,
którą niegdyś śpiewał Jerzy Stuhr. I niektórzy sobie najwyraźniej wzięli to do
serca i analizując prognozowane wpływy na konta bankowe, postanowili kuć żelazo
póki gorące. Tak powstała nowa półka w księgarniach, empikach i kolporterach,
którą można sklasyfikować jako literatura celebrycka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I tak oto styrani ciężką pracą, między innymi staniem na
ściankach, poprawianiem mejkapu przed publiką i szczerzeniem zębów w specjalnie dla reklamowanej
obecnie kliniki dentystycznej, dorwali pióra, tablety i mac booki i napisali
specjalnie dla nas masę publikacji, które uczynią życie statystycznego
Kowalskiego lekkim, łatwym i przyjemnym.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I tak lecąc po kolei Kasia Cichopek sprzeda przepis na sexy
mamę, Krzysztof Ibisz pokaże prawdziwym facetom jak po 40. urodzinach wciąż
wyglądać dobrze a nawet i lepiej, natomiast Adam Darski zwany dalej Tergalem,
sprzeda pikantne szczególiki swojego związku z Dodą. Jolanta Kwaśniewska wraz z
córką Oleńką nauczy naród jak posługiwać się łyżeczką do herbaty i jak jeść
mityczną już niemal bezę. W książce można także rozliczyć się z nieudanego
małżeństwa, stając się przy tym heroską i guru dla wszelkich kobiet
uciśnionych, jak to ‘zgrabnie’ zrobiła Kinga Rusin, w wywiadzie-rzece <i>Co z tym życie (</i> taki pstryczek w lisi
nos). </div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnio do grona literatów, za wzorem Danuty Wałęsowej,
dołączyła żona uwielbianego przez wyborców, premiera Donalda zwanego Donkiem a
zarazem matka poczytnej blogerki Katarzyny. Pani Małgorzata zaaplikowała nam
wszystkim ,za jedyne niecałe nawet 40 polskich złotych, urzekające wspomnienia
w stylu <i>Mój Drogi Pamiętniczku</i> . Kupując
to arcydzieło, które Nike, a kto wie, może i literackiego Nobla ma w kieszeni,
dowiedzieć się możemy, że miłościwie nam panujący premier Donald I to w gruncie
rzeczy wrażliwy facet, który płacze na <i>Królu
Lwie, </i>lubi spędzać czas z wnukami a w czasie studiów uważała, że to <i>gupek. </i>O swojej córce Kasi, tej samej
która daje rady w stylu ubierz się tanio na imprezę (no 1500 zł to drobniaki)
wspomina, że nie chciała młodszego rodzeństwa. Na kartach tej trzymającej w
napięciu powieści niestety nie znajdziemy sensacyjnego wątku pracowitego i ambitnego Michała oraz Amber Gold, a
szkoda.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Światem blogerskim wstrząsnęła zaś wieść o wydaniu przez
Bożyszcza, jak się okazuje nie tylko nastolatek ale i statecznych mężatek,
zwanego dalej Kominkiem, swojej
najnowszej powieści, której tytułu niestety, jako zazdrosny Polaczek i
wyjątkowy ignorant nie pamiętam. W każdym razie, na co drugim blogu, można
znaleźć pean pochwalny dla samozwańczego króla blogerów. Ostatnio wyczytałam,
że był na promocji w jakiejś księgarni i od samego spojrzenia i przebywania w jednym
pomieszczeniu, spłynęła wena i popularność. Poufne dane mówią zaś, że z apteki
masowo znika wazelina. Upsss..</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
I tu proszę państwa trzeba dodać, że sam fakt, że posiada
się od wczesnej podstawówki umiejętność składania liter w wyrazy nie pretenduje
nikogo do debitów literackich. Szkoda, że niektórzy o tym zapomnieli.</div>
-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-6888241643212711942013-11-18T16:05:00.002+00:002013-11-18T16:05:49.643+00:00Uwaga, reklama!Spokojnie, nie u mnie :-) Swoją drogą to z takimi statystykami jakie mój blog posiada i z taką częstotliwością z jaką tutaj pisuję, wątpię żeby ktokolwiek zaproponował mi do testowania podkolanówki :-) Ale ja właściwie nie o tym. To znaczy o reklamie, owszem, ale z pozycji czytelnika i komentatora, który na wiele rzeczy spojrzy obiektywnym okiem i widzi może niektóre rzeczy wyraźniej niż ktoś kto emocjonalnie angażuje się w blogosferę.<br />
A tak zwanym impulsem do napisania tej notki był jakiś sondaż (jak się dorwę do komputera to postaram się wkleić linki), który informuje, że blogerzy razem z dziennikarzami i kimś jeszcze, stają się coraz mniej wiarygodnym źródłem pozyskiwania wiedzy o produktach.<br />
Oczywiście, jak łatwo się domyślić, taka sytuacja ( :) ) spowodowała poruszenie na bardziej poczytnych i nie da się ukryć przynoszących realne zyski blogach. Bo jak to? Nagle zmniejszył się autorytet sieciowych guru? Których blogi stały się marką? I pewnie, choć mało kto się do tego przyzna, blady strach padł na samych zainteresowanych. Oczywiście zaraz pojawiły się zapewnienia, że to mało poczytne blogerki rynek psują, bo biorą dziadostwo i piszą o nich same superlatywy. Tja..<br />
A o co się rozchodzi z tą wiarygodnością? Ano o to na przykład, że jednego dnia coś je złe, a innego super. Ja rozumiem, kampania kampanią, ale ta hipokryzja, którą wieje na kilometr? Jednego dnia telefon X to dziadostwo, bo używam Y,ale odkąd firma X płaci za kampanię to telefon X jest super-hiper-wystrzałowy.<br />
Ach.... i Druga sprawa, która mnie osobiście irytuje bardzo polega na pisaniu notek reklamowych, bez żadnej wspominki , że jest to wpis sponsorowany.. Czyli mniej więcej wygląda to tak.<i> </i><br />
<i><b>Kupiłam </b>sobie podkład firmy Z. Rewelacja. Rozsmarowuje się rewelacyjnie, żadnych smug, w sumie to taki podkład i puder w jednym, a jak pomalujesz nim usta to właściwie i szminkę potrafi zastąpić takie to cudo. Wytrzyma 3 dniową imprezę bez żadnych poprawek, a zmywać nie musisz, bo to technologia kosmiczna i z twoich myśli wyczyta, że właśnie kładziesz się spać na kacu i nie masz siły iść do łazienki.</i><br />
<br />
Samo zaczynanie od kłamstwa, powinno dyskwalifikować taką opinię. I przy okazji osoba,która pisze takie bzdety, a potem umieszcza w zakładce współpraca baner takiej firmy jest u mnie skreślona, bo nie lubię celowego wprowadzania w błąd. I tak, myślę, że gdyby tak musiała dać za ów magiczny specyfik (nie wiem czy to najlepszy przykład) jakiś ułamek ciężko zarobionej kasy to ta opinia byłaby jednak bardziej obiektywna. I tutaj nie chce nikogo obrażać, ani tym bardziej pić do konkretnych osób. Nie uważam także, że każda osoba, która ma na blogu jakieś reklamy, banery itp. jest nieobiektywna i brzydko mówiąc sprzedała się. A skąd! Po prawej stronie są linki do fantastycznych blogów i nawet jeśli ich autorki coś reklamują, to robią to w sposób tak subtelny, że nie bije to po oczach. I jestem pewna, że produkty,które pojawiają się w ich postach, są opisane rzetelnie.<br />
O ile nie znam się na socialmedia prawie wcale, to zastanawiam się czy faktycznie sam fakt, że znana osoba jest twarzą produktu podnosi jego sprzedaż. O ile myślę, że reklama Playa mogła im faktycznie przynieść wielu nowych klientów (reklamy z blondynką są zabawne, ale oferta tej sieci jest chyba najlepsza, zwłaszcza jeśli ktoś ma smartfona i potrzebuje często internetu), ale mnie zastanawia marketing dużych firm, produkujących bardziej wartościowe przedmioty. Na przykład samochody. No tego serio nie rozumiem. Jak kogoś stać na mercedesa i lubi tę markę, to kupi auto, bez względu na to,czym reklamuje go ulubiony sportowiec czy nielubiana aktorka:) Kiedyś u fryzjera czytałam gazetkę, a tam zdaje się Justyna Steczkowska na okładce na spacerze ze swoim dzieckiem. Nic dziwnego, ktoś powie. No jasne. Tylko już w środku wielkie zdjęcie formatu A4 z powiększeniem na nalepkę z nazwą wózka ;-) Czy to do kogoś trafi i zachęci do zakupu? No nie wiem, ja bym się pewnie wkurzyła, że muszę zapłacić full pieniędzy, z czego część trafi na taki marketing. I o ile jeszcze przetrawię reklamę u Steczkowskiej, która ma jakąś pozycję na rynku i jest przede wszystkim zdolną artystką, o tyle cokolwiek co reklamuje takie irytujące beztalencie jak celebrytka Mucha, albo o zgrozo, te wszystkie panie znane z pokazywania intymnych części ciała na ściance,to na przekór tego nie kupię.<br />
O i taki właśnie mam niepodatny na 'markieting :)' przekorny charakter :-)<br />
<br />
ps. zastawiam się kto dotrwa do końca tego grafomaństwa :-)<br />
<i><br /></i>-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-66007141751548036762013-09-21T21:40:00.002+01:002013-09-21T22:13:30.491+01:00Niebezpieczne parkingi i drogi wiejskie.Dzisiejszy post sponsoruje ludzka głupota. Ciężko inaczej zdefiniować to,co widać na ulicach.<br />
Zawsze mi się wydawało, że najgorzej jest w mieście. Ronda, skrzyżowania, milion znaków- ojeżu jak się bałam. Że wjadę (moim zwyczajem w najdroższe auto w mieście), że rozjadę, że przejadę na czerwonym i spowoduje kraksę.. Ale strach ma wielkie oczy.. Czasem mi serce zadrży, jak mnie tir próbuje zakryć na rondzie.. Ale to już fobia. Tak to luz.<br />
Uświadamiam sobie, że to prawda : najwięcej wypadków zdarza się pod domem! A ja będę dziś o takich wypadkach pisać, co nie skrzywiają blachy, tylko psychikę. I sumienie. <br />
Doprowadzić do tragedii jest prosto -wymazać z pamięci - to czasem niemożliwe. Ale do rzeczy.<br />
Takie sytuacje :<br />
1) Mieszkam na osiedlu z wielkiej płyty. Samochodów jest więcej niż miejsc na parkingu, a tych parkingów i tak jest sporo... Są ustytuowane różnie. Pod samą klatką, oddzielone pasem zieleni, oddzielone od bloku ulicą. No i właśnie u mnie tak jest. Ulica nie jest zbyt ruchliwa, ale tak naprawdę dzieli osiedle na 2 części więc nie ma tam ograniczenia 20 km/h tylko 50. Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie jeździłby taką uliczką z taką prędkością, ale kto powiedział, że nie ma głupich? Są, oczywiście, a jeśli do tego dodać grupę pieszych na jednym poziomie umysłowym, to wychodzi z tego niezły koktajl.. wybuchowy.<br />
Dodam jeszcze, że obok ulicy jest chodnik oddzielony od niej miejscami parkingowymi. Chodnik, co prawda nie pierwszej młodości, ale da się przejść nie łamiąc nóg. Chociaż chyba tylko ja tak uważam, bowiem wydaje mi się, że spacerowanie po chodniku jest ujmą na honorze. Szczególnie jeśli spaceruje się w parę osób (bo jak to, dwójkami iść?! To nie przedszkole). I o ile da się przewidzieć zachowanie osób dorosłych, to ci dorośli zazwyczaj spacerują z wózkami i przedszkolakami, które inteligetnie wsadzają na rowerki i radośnie każą im jechać przed siebie robiąc slalom z przeszkodami (czytaj samochodami). Już kilka razy ni stąd ni z owąd wyjechał mi berbeć wprost przed maskę. Mi serce stanęło, a mamusia obdarzyła mnie pogardliwym spojrzeniem pytającym czemu nie użyłam funkcji latającej w samochodzie...<br />
2) Sytuacja na drodze wiejskiej.<br />
Po wsi jeździć się boję, przyznaje szczerze. Zwłaszcza takiej, co to niby droga przelotowa, sklep monopolowy. i ławeczki przy domu. W 8/10 sytuacji trafi się jakiś pijaczek idący zygzakiem, dzieciaki na rowerach, albo panie też na rowerach jadące zawsze w parze i dyskutujące zawzięcie o sprawach życia i śmierci, które czekać nie mogą.<br />
Ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji, która mogła doprowadzić do prawdziwej tragedii i nie ma tutaj przesady.<br />
Otóż na drodze przez wieś szła kobieta. Matka z dwójką dzieci. Jedno w wózku, drugie z dzięciecym wózeczkiem. Wszystko dobrze tylko... Przez tą wieś często jedzie zaopatrzenie, jest to dość ruchliwa trasa.. Blisko jest jakaś ferma drobiu (czy czegoś podobnego) więc i tiry tam można spotkać i większe samochody, które jeżdżą no dość szybko.<br />
A czemu się czepiam? A no dlatego, że matka szła prawidłowo po jednej stronie jezdni, zaś dziewczynka, na oko 3 latka po drugiej... Ja zwolniłam, samochód przede mną też, a za mną? Nie mam pojęcia.<br />
Nie wiem w jakim celu praktykować spacery po wiejskiej drodze i to ruchliwej! ( nie, nie mogły iść do sklepu,gdyż dalej jest las a do najbliższego sklepu jakieś 3 km taką ruchliwą drogą...)<br />
Przecież wystarczyła chwila, tej dziewczynce mogło coś wpaść do głowy, mogła na przykład chcieć coś powiedzieć matce, nie rozejrzeć się... i tragedia gotowa..<br />
Dziewczynka pewnie zginełaby na miejscu, w najlepszy razie została kaleką do końca życia, a kierowca? Czy są ludzie na których nie zrobiłoby to wrażenia? ...<br />
Tyle się słyszy o wypadkach, o tragicznych potrąceniach. Są łzy, żałoba, rozpacz.<br />
A ja mam czasem złośliwie się zastanawiam, czy aby ci którzy teraz płaczą nie zachowali się podobnie jak osobniki wyżej opisane.<br />
<br />
Podobno myślenie nie boli..<br />
<br />
ps. ale się 'zawąsiło' :P ! -klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-19726020561542017482013-09-17T21:38:00.000+01:002013-09-17T22:16:06.454+01:00Wszystko z proszku.Nie jestem ekolożką, nie kupuję raczej w eko-sklepach, bio warzywa też kupuję rzadko. No chyba, że mi coś skapnie, mama mi podrzuci jaja od znajomej, która hoduje kury na wsi, albo zerwę sobie owoce warzywa z działki. Ale jest coś czego nie akceptuję i nie lubię a mianowicie jest to jedzenie z proszku/słoika/puszki. Okazało się, że mój organizm jest mądrzejszy i działa bardziej intuicyjnie niż ja sama i odrzucił już kilka(naście) produktów, które mi ewidentnie szkodzą.<br />
Dobrze, że teraz taki wybór, że jest internet i można sobie wszystko wyczytać i sprawdzić. Staram się nie przeginać w żadną stronę, bo wiem, że obecnie nie da się żyć zdrowo stuprocentowo ( no chyba, że ktoś zostanie pustelnikiem i wyjedzie w dzicz i będzie sobie hodował warzywa, owoce i zwierzęta, no ale to raczej opcja z której nie skorzystam), ale skoro mam jakąś szansę na wybór to właśnie będę wybierać.<br />
I co wybieram? A raczej co odrzucam? Wszelkie jedzenie puszkowane. Żadnych konserw ani pasztetów z foremki, minimalna bardzo ilość wieprzowiny (ew. karkówka z grilla raz do roku, jakieś mielone dosłownie kilka), nie kupuję też w sumie praktycznie wędliny (po tym jak wielokrotnie kupując 'szynkę' otrzymywałam masę ślimakową do lodówki, oj fuj !), soków tez nie piję, u mnie rządzi woda niegazowana.No i doczekam zmierzam? A no, że już wielokrotnie widziałam wielkie oczy, po co marnować czas i gotować dla jednej osoby jakąś zupę, po co robić pierogi, krokiety, wszystko. Przecież wystarczy iść do garmażerki, kupić kilo w smaku wybranym, albo zrobić zupkę z proszku. Jaki dobry ten barszczyk czerwony! Albo pomidorowa z kartonu i tak szybko się gotuje! Bo po co stać przy garach. A już nie mówiąc o konfiturach... Śliwki 3 dni gotować? No ale po co? W każdym sklepie milion smaków konfiturowych do wszystkiego! Albo po co piec babeczki samemu? Przecież to tyle roboty! Całe 10 minut ! Te sklepowe takie ładne! I krem mają gratis! Różowy, niebieski, no takie cuda.. Nawet czasem dają lukier albo i takie małe kuleczki... Obiad? Nic prostszego. Przepis na... pomysł... na obiad... z proszku, no a jakże. Po co kupować zioła, pieprz, ogólnie przyprawy, jak przecież w jednym proszku mam zmieszany majeranek z rozmarynem i emulgatorem ale co tam, szybciej będzie:) Ja też kiedyś myślałam, że to faktycznie prościej, szybciej, no ale już nie idę na łatwiznę.<br />
Po co dodawać owoce do jogurtu naturalnego? Lepiej kupić ten słodki z kawałkami świeżych owoców bez cukru (no tak aspartam, samo zdrowie). I tak dalej i dalej, możnaby wymieniać. Ja jednak wolę postawić na swoim, postać przy garach, nawet jeśli dla kogoś wygląda to na uwięzienie. Mam wybór. Zdaję sobie sprawę, że świata nie zbawię, chemii z jedzenia nie wyeliminuję, ale jeśli mogę połykać pół tablicy Mendelejewa za jednym razem a nie całość-to już jest coś.<br />
<br />
ps. oj długo mnie tu nie było:) aż dziw, że pajęczyna nie zakrywa mi ekranu;-)<br />
ps.u mnie na blogu zapanowała już całkowita jesień;-)) -klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-32774110312559644802013-07-16T15:59:00.000+01:002013-07-16T15:59:02.598+01:00pomóż Szymonowi! - bo blog ma moc.wiem, to może się wydawać dziwne, może się komuś wydać że słabe, że ja na swoim blogu na którym jest tak mało wyświetleń śmiem o cokolwiek prosić, ale wiem że czasem czyta mnie kilka cudownych osób z blogosfery, a blog ma moc! i niech to idzie dalej w świat... bo wiecie jak to jest- po nitce do kłębka, a może jeden z tej garstki gości to szejk arabski i akurat pomoże?<br />
<br />
otóż na jednym z moich ulubionych blogów -<b><span style="font-size: large;"> <a href="http://tosinkowo.blogspot.com/" target="_blank">TOSINKOWIE </a></span></b> przeczytałam historię- co za serducho łapie i Was zaręczam też złapie.. Na blogu Marty przeczytacie całą historię chłopca.. i możecie pomóc. Dziewczyny są wielkie, serio!<br />
Bo nie dość, że zalinkowały historię chłopca to jeszcze SAME w ciągu paru dni zorganizowały aukcje na swoich blogach... Można wylicytować cudowne fanty. Torebka Victoria's Secret, ręcznie malowany obraz, rzeczy handmade.. i uroczy zeszyt z hitem sezonu - kochanymi przez wszystkich wąsami!<br />
Czas nie jest sprzymierzeńcem Szymka - a my wszyscy możemy mu pomóc. Tak własnie. Wpłacając po piątaku damy mu szansę na normalne i zdrowe życie...<br />
Zamknijcie oczy.. i nie boicie się ciemności? On też na pewno się boi.<br />
<br />
wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj :<br />
<a href="http://www.blogger.com/goog_1318257338"><span style="font-size: large;">www.tosinkowo.blogspot.com</span></a><br />
<a href="http://www.lipstick-at-home.eu/"><span style="font-size: large;">www.lipstick-at-home.eu</span></a><br />
<br />
<br />
ps. mam nadzieję, że dziewczyny się nie zagniewają, że udostępniam i wszystkich zachęcam do pomocy<br />
jeśli nie przez aukcje to bezpośrednio<br />
o, tu<br />
<a href="http://www.siepomaga.pl/f/mamserce/c/902"><span style="font-size: large;">http://www.siepomaga.pl/f/mamserce/c/902</span></a><br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-55169409194768214432013-06-25T23:08:00.000+01:002013-06-25T23:08:17.552+01:00Fobie i lękiOstatnio, jadąc samochodem i będąc mijaną przez tira uświadomiłam sobie, że mam wiele fobii!<br />
Na różnych płaszczyznach. Wyliczam, wyliczam..Myślę sobie - spiszę, a co!<br />
Niektóre mogą się wydać śmieszne.. No ale mi mrozi krew w żyłach, serio,serio.<br />
Zaczynam..<br />
<br />
po pierwsze.<br />
<br />
Lubię jeździć samochodem, ale.. jestem mega ostrożna. Boje się szybkiej jazdy.<br />
Nie znoszę jak ktoś jeździ slalomem na ryzyko. Aa i przerażają mnie tiry. A jak już mam przed sobą tira i za sobą tira to zmawiam zdrowaśki.<br />
Ciągle widzę obraz z wiadomości jak to jeden tir zahamował i wjechała w niego osobówka a w osobówkę wjechał drugi tir. Kanapka..<br />
W klimatach drogowych dalej. Nie znoszę podróżować busem. Kierowcy busów jeżdza jak wariaci.. I autobusem(nie komunikacją miejską, dalekobieżnym) także.<br />Dwa razy w życiu byłam na zorganizowanej wycieczce autobusowej (ok. 30 h w jedną stronę) i dziękuje bardzo, ale więcej takie atrakcje mnie nie dosięgną.<br />
Już w podstawówce miałam schizy, że autobus przechyla się na zakrętach.. Teraz boję się autobusów nocą.<br />
Ten złowieszczy huk i stuk mam w uszach ciągle i nie moge spac.<br />
A jak nie śpię to myślę.<br />
<br />
po drugie.<br />
<br />
Boję się złorzeczenia ludzi. Wierzę, że złe mysli potrafią sprowadzić nieszczęście.<br />
Nie wiem czy mam wielu wrogów ale zdaję sobie sprawę że na pewno nie jestem osobą kochaną przez wszystkich.<br />
<br />
po trzecie.<br />
W tym pewnie nie jestem odosobniona ale boję się chorób i śmierci.<br />
Ciągle wydaje mi się, że odejdą wszyscy których kocham i zostanę sama...<br />
Boję się także niepelnosprawności i poczucia że moje życie zależy od kogoś a nie ode mnie samej..<br />
Zawsze gdy słyszę dźwięk karetki czuję irracjonalny lęk, że za chwilę odbiorę wiadomość/telefon i dowiem się o nieszczęściu.<br />
<br />
po czwarte.<br />
A to akurat dziwne. Boje się zwierząt gospodarczych. Kur, kogutów, koni, krów i w ogóle inwentarzu żywego. A kur i kogutów to już w ogóle! Nigdy w życiu nie dotknę żywej kury!!! Mogę sobie obwiązać węża w okół szyi, albo wziąć na rękę pająka.. Ale nie ruszę kury palcem, nie wejdę do kurnika czy obory. Boje się i już.<br />
A Awersji to mięsa nie mam.<br />
<br />
Więcej lęków nie pamiętam :-)<br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-61215260866874003092013-06-18T19:10:00.000+01:002013-06-18T19:11:40.968+01:00brak mi dzisiaj..cierpliwości! Zdecydowanie...<br />
<br />
uwaga, narzekam.<br />
Pogoda jest słaba. Co chwila pada i przestaje. A rano takie słońce ze parasol to zbędny ciężar.<br />
Kiedy jednak musisz wracać do domu leje jak z cebra... I zmywa Ci precyzyjny makijaż.<br />
To już czas na pernamentny?!<br />
Albo szykujesz sobie w głowie spagetti przez 5 dni.. i jak w końcu gotujesz to makaron przesolony, mięso twarde, a sos mdły..<br />
<br />
A kiedy już postanowiłam że się odprężę, wyciągnęłam z szafy legginsy i rower z piwnicy.. zadzwoniłam po koleżankę i to był błąd.<br />
Na deser dnia zaserwowała mi monolog, dowodzący tego że moje życie to pasmo porażek,<br />
życie bez faceta to nie życie i w ogóle dostałam garść dobrych rad które wywołały u mnie głęboką konsternację.<br />
<br />
I dochodzę do wniosku że albo jestem socjopatką albo zwyczajnie moja cierpliwość ma swoje granice..<br />
A może od razu wszystko zwalić na pogodę?<br />
<br />
K.-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-2455403302868878922013-06-17T22:31:00.000+01:002013-06-17T22:31:24.306+01:00miała być..zmiana.. wyglądu, nagłowka, wszystkiego..<br />
<br />
póki co, mam 12 wpisów w szkicach, wizje się rozjeżdają dot. wyglądu<br />
nie tyle że nie mam czasu, ale brak mi pomysłu i chęci.<br />
<br />
oby nadeszły!<br />
<br />
ps. a teraz jest mi zwyczajnie smutno, że kopniaka 'od losu' (tu wieeelki cudzysłów) dostają osoby z sercem dla dłoni.. do których normalna osoba w żaden sposób nie może się doczepić...<br />
oby sprawiedliwości jak najszybciej stało się zadość.-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-23181818242767692602013-05-29T22:18:00.002+01:002013-05-29T22:18:55.709+01:00czas ucieka.... wieczność czeka - tak filozoficznie zaczynam, chociaż niekoniecznie mam taki nastrój.<br />Tak wiele rzeczy robiłam 'wczoraj' a w istocie minęło calkiem sporo czasu. Biegnie, nie potrafię go zatrzymać. Nikt nie potrafi. Pamiętam jak kiedyś odliczałam dni do urodzin, bo przecież tak faaaaaaaajnie być dorosłym. Dorosłość jest przereklamowana. Serio. Nie polecam:-) A przynajmniej nie wszystkie aspekty które jej nieodłącznie towarzyszą.<br />
Filozoficznie będzie jutro- my 3 i.. nie wiem ile butelek wina. Niestety jutro sklepy pozamykane, a mój arsenał skromny! Ale przypomniałam sobie od czego są całodobowe stacje benzynowe.<br />
Uwielbiam spontany i takie spotkania. Na luzie. Będzie trochę smętów i pewnie wiele śmiechu. Nareszcie!<br />
<br />
Z moją wiarą jest tak źle że nie odczuwam wyrzutów sumienia, że jutro nie wybiorę się w okolice kościoła.<br />
Gdybym była w domu to może tak.. ale nie jutro. Musze jeszcze dopilnować kilku szczegółów na które wczoraj czasu nie było.<br />
Wyrobiłam normę- byłam 3 razy w tym miesiącu - i starczy.<br />
Niestety wylegiwanie się na leżaczku w niezbyt wyjściowym stroju nie rekomenspuje mi wszystkich niedogodności związanych z pobytem. O małomiasteczkowej mentalności napiszę jak zbiorę myśli.<br />
<br />
Dłuuuuuuuugi to będzie wekeend. :-)-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-76715745736548700642013-05-06T22:31:00.000+01:002013-05-06T22:31:51.732+01:00SkorupkaDługo myślałam czy taki wpis stworzyć, czy to ma sens. Słowa które tu napisze nigdy nie ujrzą światła dziennego w towarzyskiej rozmowie, ale czuje że, żre mnie to od środka jak metal korozję i mało brakuje, że rozsypię się na części pierwsze i będę zbierać i zbierać.. bez końca.<br />
<br />
Dawno temu założyłam sobie skorupkę. Kiedy bezceremonialnie na własnej skórze dowiedziałam się, że emocjonalność nie jest w cenie. Mam swoją maskę. Codziennie.<br />
Obiecałam sobie kiedyś, że nikt nie zobaczy moich łez. Jeśli mam się rozsypać - to tylko w samotności, przed lustrem. Nigdy przed kimś obcym.<br />
Pokazuję ludziom tylko tyle ile chcę. Nie mają o mnie pojęcia, bo nie chcę żeby mieli. Żeby wiedzieli że to wszystko to tylko pozory. Widzą we mnie kogoś kim chciałabym być i całkiem nieźle mi to wychodzi.<br />
Codziennie rano nakładam makijaż, tuszuję rzęsy, układam włosy. To moja granica. Czuje się pewniej i tak mnie odbierają. Nawet jeśli w środku mam trzęsąca się galaretę na zewnątrz jestem skałą.<br />
Nie dam po sobie poznać, że coś jest nie tak.<br />
Mam gotowe odpowiedzi na niewygodne pytania. Troskę potrafię zmyć żartem.<br />
Nie chcę się uzależniać od ludzi. Dopóki wszystko ode mnie zależy jestem.<br />
Lubię słuchać ludzi. Lubię im doradzać. Odpowiadać na pytania, mówić co by było gdybym ja.. ale gdy temat schodzi na mnie, wiem, że pora powiedzieć stop.<br />
Czasem sama się sobie dziwię, że potrafię wytrzymać z tym swoim 'samosiowaniem'. Cóż, kwestia przyzwyczajenia.<br />
Wszystkie moje doświadczenia zamieniły moja skórę w twardą skorupę. W granicę tego co pokazuję i chowam.<br />
Dlatego pewnego dnia postanowiłam założyć bloga.. i chociaż miał być o otaczającym świecie skłania się w stronę wnętrza.. bo przecież jestem tą skałą przestaję być przed lustrem.. kiedy zmywam makijaż i widzę znów tę osobę którą niekoniecznie chcę być.. a w środku znowu mam 1,20 m.. i tak zwyczajnie marzę, żeby ktoś po prostu obdarł mnie z tej maski i powiedział, że to niepotrzebne. Przytulając powiedział : po prostu jestem.<br />
<br />
Eh. -klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-53160645746819574172013-03-11T20:21:00.000+00:002013-03-11T20:22:00.593+00:00to samo myślę wciążza każdym razem... wydaje mi się, że to zaakceptowałam, że ta sytuacja mi pasuje.<br />
choć wiedziałam, że tylko sobie to wmawiam, liczyłam, na pogodzenie się z sytuacją. najlepiej byłoby zapomnieć, wyjść, nie myśleć.. moje problemy są niczym w porównaniu do tych prawdziwych.. tylko w chwili gdy zapala się ta cholerna ikonka myśli automatycznie biegną w tę jedną, niepotrzebną stronę, która powoduje wzrost tętna i nagły wysyp endorfin. chciałabym wreszcie to z siebie wyrzucić. nie mogę. nie potrafię. iluzja wewnętrznej siły rozpada się z mocą. chciałabym się trzymać w jednym kawałku, tymczasem odpadam... wypala mnie to poczucie bezradności..<br />
jedna rozmowa mniej.. kilka niewypowiedzianych słów..<br />
gdyby tak cofnąć czas..<br />
tajemniczo i melancholijnie, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę o co chodzi.<br />
<br />
<br />
<i>wszystko byłoby inne, nie tak trudne i dziwne...</i>-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-62835852647401481352013-03-08T17:27:00.000+00:002013-03-08T17:27:25.538+00:00ryzykoDzisiaj taki post mi przyszedł na myśl.<br />
Temat zajmuje pierwsze akapity portali i jedynki gazet. Ryzyko.. to słowo pada często opisując wyprawę polskich himalaistów. Weszli we czwórkę, zeszło ich dwóch.<br />
Chcieli się zapisać na kartach historii - i zapisali się, automatycznie kierując swoje nazwiska na listę ofiar, które pochłonęły bezlitosne góry.<br />
Ryzyko.. wiadomo jest zawsze. Dotyka nas w każdej sekundzie życia. Wiecie ile wypadków zdarza się w domu? Można spaść z drabiny i połamać kręgosłup wieszając firanki. Można upuścić suszarkę do wanny pełnej wody i umrzeć. Można spalić twarz podpalając papierosa od kuchenki gazowej.<br />
Można.. Ale to jakiś procent, ułamek, zbieg okoliczności.<br />
Ktoś powie - ryzykujesz, wchodząc do samochodu. Każda podróż może być ostatnia, niekoniecznie z twojej winy. Ok, racja. Ale skoro życie i zdrowie ma bezcenną wartość to naprawdę warto postawić je na szali, żeby poczuć pulsująca w żyłach adrenalinę? Poczuć to spełnienie, to chwilę, kiedy duma z własnego osiągnięcia wypełnia Cię do szpiku kości?<br />
Może warto... Nie wiem..<br />
Kiedy miałam 18 lat marzyłam o motorze. Nie jakiejś tam motorynce, skuterze i tym podobnym. Chciałam mieć ścigacza. Zaraził mnie tą pasją kolega. Gadaliśmy o tym godzinami. Znałam się na różnych szmerach-bajerach, smarach, kaskach i całej otoczce. Moi rodzice byli nieugięci. Nie chcieli się zgodzić chociażby na przejażdżkę. Ale po kryjomu i tak to robiłam.. Czułam ten przysłowiowy wiatr we włosach i czułam, że jestem ponad, że wiem, co mnie uszczęśliwia i to jest cudowne. Było przez moment. Pamiętam jak któregoś wieczoru moja mama powiedziała, że nigdy nie darowałaby sobie, że zginęłabym na tym motorze przez nią. Że jeśli dałaby mi pieniądze na prawo kat. A, potem motor, jej serce zawsze biłoby w szybkim tempie, kiedykolwiek zniknęłabym jej z oczu razem z maszyną. Czułam w jej głosie taki strach, że zrezygnowałam. Uświadomiłam sobie, jak wielki ból sprawiałoby to, co dla mnie jest przyjemnością, bo tak się złożyło, że wspomniany chłopak zginął kilka dni po tej rozmowie...<br />
<br />
Czy dla ci himalaiści są bohaterami? Nie wiem. Nie mnie to oceniać. Z jednej strony każdą, kto ma jakąkolwiek pasję zrozumie to co dla nich znaczą góry.. Z drugiej..<br />
Parę lat temu czytałam w Twoim Stylu wywiad z żoną himalaisty. Byłą żoną. Wdową i matką 2 małych chłopców. I chociaż jej współczułam, poczułam też wściekłość na jej męża. Tak, wściekłam się na człowieka, którego nigdy nie znalam. Nie wiedzialam o jego istnieniu. Patrzyłam na zdjęcie jego żony i tych chłopców i zastanowiłam się ile ich w życiu pięknych momentów ominie,bo ich ojciec kochał góry. Bo postanowił zaryzykować. Bo miał pasję dla której poświęcił życie.<br />
Czy dla mnie był bohaterem ? Nie.<br />
Znam inną definicję bohaterstwa.. Czy oni giną w szczytnych celach?<br />
Giną zaspokajając egoistyczną potrzebę. Potrzebę zdobywania, udowadniania.<br />
Jeśli nie mają rodziny : rodziców, rodzeństwa, żony, dzieci... Ale jeśli ginąc zostawiają pogrążonych w bólu bliskich..<br />
Tak, każdy z nas ryzykuje.. Ale ta wyprawa w wysokie góry to nie jest spacer po parku.<br />
Zawsze wiąże się z ryzykiem. Są dwie opcje, każda z nich równie prawdopodobna... Wiem, że mamy życie tylko jedno i trzeba żyć tak, żeby kiedy już zamkną się oczy, pod opadającą powieką zobaczyć dobry film... I może dlatego, że sama nigdy nie osiągnęłam szczytu świata ani nie zdobyłam korony ziemi nie potrafię tego zrozumieć. -klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-42106370803671460532013-03-03T19:28:00.006+00:002013-03-03T19:37:30.280+00:00kogo promować, czyli o talent show słów kilkaJaki jest najlepszy moment, żeby zalegnąć na kanapie i rytmiczne naciskać w klawisze pilota, poszukując rozrywki na jako takim poziomie? Zdecydowanie odpoczynek po niedzielnym obiedzie 3- daniowym kiedy to żołądek osiąga swoją wielkość maksymalną, uniemożliwiając jakąkolwiek aktywność wymagającą podniesienia czegokolwiek więcej niż środkowy palec u ręki.<br />
Tak mi się dziś zdarzyło, postawiłam na reset, chociażby półgodzinny bo marcowa pogoda (zdradliwa jak panna młoda) wcale nie zachęcała do spacerów.<br />
Dzisiaj moją uwagę przykuły tytułowe talent show, bo tak się składa że stały się one obowiązkowym punktem ramówki każdej większej stacji. Można przebierać i wybierać, w tańczących, śpiewających i uprawiających różnorakie dyscypliny. Ja telewizji jakoś namiętnie nie oglądam, bo nie odczuwam takiej potrzeby, zresztą swój wolny czas wolę pożytkować jednakowoż w bardziej efektywny sposób, ale zdążyłam się zorientować po dzisiejszej 'sesji', że na dwójce leci The Voice , zaś na tvn - x factor.<br />
Ja doskonale pamiętam te czasy kiedy to jedynym programem tego typu była <i>Szansa na Sukces </i>i mimo iż, w porównaniu do produkowanych teraz formatów był to program dość ubogi w scenografię czy jakieś efekty specjalne, oglądało się go przyjemnie. Dochodzę do prostego wniosku - im mniej udziwnień tym lepiej, szczególnie dla uczestników. Był to program autorski, nie na licencji i z tego powodu bardziej dostosowany do naszych realiów. Niestety, jak się niedawno dowiedziałam, nie jest on obecnie produkowany. A szkoda .Był to chyba pierwszy i ostatni z tzw. grupy talent show, gdzie nie liczył się człon drugi a pierwszy, czego dziś wydaje mi się brakować. A przecież na Szansie wybiła się chociażby Steczkowska.<br />
<br />
Co mnie razi w tego typu programach? A no to, że do oprócz talentu potrzebna jest historia.. Najlepiej łzawa. Myślałam, że padnę, kiedy przedstawion dramatyczną historię chłopaka, okraszona łzawą, wzruszającą muzyką.. Opowiadała o trudnym dzieciństwie, kompleksach, facet spowity zasłoną ciemności.. Spodziewałam się zobaczyć go okropnie sparaliżowanego, albo nie wiem, bez oka, ucha, nosa. Okazało się, że tym dramatem był fakt, iż ma on jedynie 154 cm wzrostu...<br />
W ogóle wykorzystywanie osobistych dramatów ludzi do podniesienia oglądalności jest naprawdę żenujące.<br />
Tym ludziom to na pewno nie pomoże, a takie uzewnętrznianie się nie przynosi więcej złego niż dobrego, to typowe granie na emocjach.<br />
Zresztą mam zresztą to okropne wrażenie że liczy się bardziej historia niż sam człowiek, najlepiej taka historia na której można zarobić.<br />
<br />
Kolejna sprawa jury.<br />
Jury promuje się bardziej niż ci wszyscy uczestnicy. Tania gra aktorska, podkreślona muzyką dodaną w post-produkcji. Sztuczne (zazwyczaj) łzy, oklaski, wybieganie na scenę.<br />
Szczerze, mało co mnie wzrusza, a już na pewno nie to, że ktoś fajnie zaśpiewa jakiś kawałek. Ok, może mi się podobać, mogę to podziwiać ale nie rzewnie płakać i stracić mowę ze wzruszenia. Zazwyczaj i tak wolę oryginalne wersje. W oglądanym przeze mnie odcinku jurorka Steczkowska, co i rusz wbiegała na scenę i popisywała się swoim głosem. Ok, babka śpiewa dobrze i wszyscy to wiedzą, ale to jest 5 minut uczestnika, a nie pole do popisu wokalistki!<br />
Jeszcze jedno mnie rozłożyło na łopatki. Przyszła dziewczyna, śpiewa <i>Skyfall </i>Adele a jurorzy w tym czasie mają wcisnąć guziki. Nie wciskają, ona kończy i nagle wszyscy jak jeden mąż twierdzą , że było świetnie, rewelacyjnie, bosko, zawodowo ... ( tutaj miejsce na milion pozytywnych epitetów) ale jej nie wybrali, sami nie wiedzą czemu... I tutaj paradoks. Skoro się podoba, jest świetna to czemu nie przechodzi? Wolałabym, żeby ktoś mi powiedział, że nie przechodzę, bo to było słabe, a nie, funduje milion komplementów, tylko po to żeby zrobić z mózgu papkę.<br />
<br />
Jury trzeba usilnie promować. Najlepiej kosztem uczestników. Bo co lepiej podniesie oglądalność niż to, że Wojewódzki (swoją drogą jak można się zachwycać 50latkiem który chciałby znowu mieć 20 lat :/ cięte riposty? owszem, jeśli gada z kimś, kogo jedynym osiągnięciem jest zrobienie sobie silikonowych piersi) stwierdzi, że dziewczyna śpiewa dobrze, ale co z tego, skoro wygląda jak wieprz.<br />
W ogóle nie wierzę w to, że ci ludzie, którzy nie potrafią śpiewać idą do<i> X factor.</i> To jest po prostu ustawione, przecież to nie jest wcale tak, że na casting przed jury wchodzą wszyscy, którzy przyszli.Najpierw są 2 pre - castingi.. Ale lud oglądający kupi wszystko. A gdyby każdy śpiewał dobrze, a szanowne Jury nie mogło wrzucić kilka rezolutnych przywar- byłoby nudno.<br />
<br />
Reasumując, talent show dla stacji i reklamodawców to wciąż żyła złota. Ludzie to oglądają, jury zarabia krocie a uczestnicy dostają nadzieję, na karierę godną Susan Boyle.<br />
Wciąż nam daleko do zachodnich standardów i niestety, udział a nawet wygranie takiego programu nie gwarantuje właściwie nic. Ja ze swojej strony kojarzę tylko zwycięzców albo finalistów <i>Idola</i> który był nadawany dobre 10 lat temu ( Flinta, Ania Dąbrowska, Makowiecki).<br />
Co z tego, że ktoś ma świetny głos, czy cudownie tańczy? Ano w sumie nic. Umiejętność śoiewania coverów to jedno, ale nagranie własnego materiału i przebicie się na rynku to drugie.<br />
<br />
Z ciekawości wygoglowałam sobie co nieco o zwycięzcach poprzednich edycji<i> x-factora i the voice.</i> Na youtube są ich kawałki. Nie zachwyciły mnie.<br />
<br />
Jak zwykle wracam do mojej sprawdzonej play listy. Raczej nie wciągnę się w rywalizację amatorów okraszoną sztucznie napędzonymi emocjami. Szkoda czasu.. <br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-80230224919695833032013-02-27T21:35:00.001+00:002013-02-27T21:36:22.110+00:00Mów mi dobrze.<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kto z nas nie lubi miłych słówek?</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Komplementów sypiących się jak z rękawa? W sumie chudnę nie tylko dla zdrowia, ale żeby ktoś mi powiedział : Dziewczyno, ale masz figurę! Idę do fryzjera, żeby widzieć ładne odbicie w lustrze, ale miło mi jak nie wiem gdy ktoś docenił to, że mam dobrze obcięty włos.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Łasa jestem na dobre słowa. Zaprzeczam nieśmiało kręcąc głową, bo kompleksy to ja mam kilometrowe.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ale ten post ma tytuł nieco przewrotny..</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Bo ja nie o tym.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Będzie o blogosferze i komentowaniu.<br />Ja blogi czytam od dawna.. Czytałam jeszcze wtedy, gdy większość autorów pisała na onecie. To były czasy. Wchodziło się na główną i przeglądało te popularne, te polecane. Nie pamiętam właściwie kiedy zaczęłam czytać te blogspotowskie. Na pewno już jakiś czas temu. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Najpierw sobie podczytywałam. Nieśmiało. Potem komentowałam, już z mniejsza dozą nieśmiałości. Pewnie do dziś pisałabym jak Anonimowy z podpisem -klara, gdyby nie fakt, że zobaczyłam, że ów Klar jest w blogosferze kilka, a nie chciałam być brana pod uwagę, jako domniemana złorzecząca.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak się narodziło moje blogspotowe konto, a potem też blog na którym właśnie szczerbię klawisze.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A do czego zmierzam? A no do istoty komentowania. Szczerze mówiąc, najlepiej mi na otwartych blogach. Dodaję komentarz i wiem, że zostaje opublikowany. Dla mnie w zamyśle po to są tworzone komentarze. Skoro coś piszę, to chce znać opinię czytelnika. Nie podobają mi się za bardzo blogi poblokowane, zamoderowane, gdzie komentarz zostaje poddany moderacji. Dlaczego? Ano dlatego, że niestety nie raz, nie dwa, mój komentarz nie został opublikowany..</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie, nie piszę chamskich komentarzy. Mam złotą zasadę : piszę to, co powiedziałabym autorowi bloga patrząc mu w oczy. I tyle.<br />Nie wiem na ile to prawda, ale jak dla mnie taka moderacja ma na celu przyjmowanie tylko miłych dla oka komentarzy.. Ok, w jakimś sensie rozumiem zablokowanie 'dzieciowych' blogów - nikt nie chciałby czytać niewybrednych komentarzy o potomku ( i tutaj nie rozumiem ludzi, którzy piszą komuś, że ma nieładne dziecko- co komu daje taka opinia, dla rodzica i tak jest najpiękniejsze), bo mi raczej chodzi o spory tzw. ideologiczne. Podejmując temat : religii,polityki czy któregoś z tematów ogólnie branych za niebezpieczne chyba nie spodziewa się, że szerokie grono osób ma identyczne spojrzenie na rzeczywistość ? Mrzonka.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uśmiecham się, bo jakieś 90% społeczeństwa wybiera szczerość jaką najważniejszą z cnót, tu co, niby proszę o opinię ale w domyśle - opinie pozytywną i z autorem zgodną. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jeśli mam coś do powiedzenia, pisze szczerze. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Inna sprawa, że na co drugim blogu słyszę o hejterach, zazdrosnych anonimach... I tu okazuje się, że wszystkich wrzucamy do jednego worka. Bo jak z konta anonimowego komentuje - to pewnie ma coś do ukrycia, chce tylko przyleźć, zgnoić i odejść. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Krytyka konstruktywna też się w to wlicza ( dla większości, nie mówię że dla wszystkich ) </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">bo przecież jak to? Jak się może coś nie podobać? Nieraz też widzę, jak co poniektórzy agresywnie bądź z wyczuwalnym poczuciem wyższości odpowiadają temu wstrętnemu anonimowi, co tu przylazł i wyłamał się z kółka adoracji.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak, potrafię odróżnić chamstwo od krytyki- gdyby mi to ktoś zarzucił.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - </span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ten tekst powstał w oparciu o czytanie różnych blogów, w różnych kategoriach ;-)</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Aczkolwiek mobilizacja przyszła dziś, jak mi ręce nad fragmentem tekstu opadły.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Także i ja lubię 'dobrze mówić' i słuchać miłych słówek... I pisze je też często, szczerze się zachwycam i lubię,jak się ktoś uśmiechnie na widok mojego komentarza. :) </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Złota zasada - lepiej kilka słów za mało niż za dużo...</span>-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-86875351478916324182013-02-25T20:03:00.000+00:002013-02-25T20:03:34.101+00:00gwiazdy dobroczynności.Tak sobie siedzę na fotelu u fryzjera, pod suszarką jest mi błogo i przyjemnie. Jak relaks to na całego. Relaks w moim wydaniu to takie śmieciowe pisemka o celebrytach i spółce, typowe odmóżdżacze.. I tak pośród wywiadów o dozgonnej miłości i trudnym rozstaniu oraz tym co trzeba do szafy kupić a co wyrzucić natykam się na noteczkę, notunię, jak to pewna gwiazda (tożsamości nie pamiętam, zresztą nieważne) oddała jakąś statuetkę na licytację charytatywną.<br />
I otrzymuje w zamian grad zachwytów jaka to ona wspaniała, dobra, empatyczna.<br />
Świetnie.. po prostu.<br />
<br />
Nic mnie nie irytuje tak jak dobroczynność na siłę. Na chorych dzieciach i dorosłych, a także na bezdomnych zwierzakach, każdy może się wypromować na cudowną osobę. Do tego jeszcze ukradkiem otarta łza i wzruszający wywiad. Efektywny PR gotowy.<br />
<br />
Nie mówię, że wszyscy są tacy, ale zawsze się zastanawiam po co sławni ludzie jeśli pomagają to tylko w blasku gwiazd. Bo przecież jak kamera tego nie zarejestruje to się nie liczy. Żadnych profitów z tego nie ma.<br />
Dużo bardziej szanuję osoby które pomagają całkowicie bezinteresownie. Mają na celu autentyczną pomoc i wywołanie uśmiechu na buzi skrzywionej cierpieniem, a nie nową rolę w kinowym hicie ani występ w popularnym programie. Tak jak pani Anna Dymna- ja jej wierzę. Ona faktycznie robi coś dla ludzi a nie dla siebie i jest w tym tak szczera i autentyczna, że bardzo ją podziwiam i wierzę jej w stu procentach.<br />
<br />
Wracając do wspomnianej statuetki, czasem klnę pod nosem, kiedy widzę jakie śmieci gwiazdeczki oddają na charytatywne aukcje, oczywiście gorąco zapewniając że ma to dla nich tak ogromną wartość sentymentalną, że ciężko się z tym rozstać.<br />Może i tak. Nie wątpię w to, że jak patrzą na monumencik postawiony na półce mają przed oczami jakieś miłe wspomnienia. Ale człowiek który to kupi ? No przecież dla niego nic to nie znaczy. Zdaję sobie sprawę, że fani takiej Beyonce zapłaciliby fortunę za grzebień swojej idolki, ale Polska to nie Ameryka.<br />Uważam ze swojej strony że oddawanie starej, niemodnej sukienki, w której 10 lat temu obskoczyło się bankiet i wisiała w szafie czekając aż zeżrą ją mole to spory nietakt.<br />
Pamiętam głośna sprawę, kiedy to pewna znana aktorka, była ambasadorką fundacji spełniającej marzenia śmiertelnie chorych dzieci. Opowiadała w gazecie wzruszające słowa, jak ta charytatywna praca po godzinach daje jej poczucie spełnienia i sprawia że staje się lepszym człowiekiem. Kilka tygodni później okazało się, że jej jako ambasador promowała się głównie w prasie i telewizji, a sam szpital odwiedziła zaledwie raz...<br />
Niby mówi się, że każda pomoc się liczy jakakolwiek nie byłaby jej forma. No ale ja osobiście kogoś, kto chce się wypromować na cudzym nieszczęściu uważam za totalne moralne zero.-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-82772940347110573672013-02-19T21:07:00.000+00:002013-02-19T21:07:56.306+00:00Sztuka nowoczesnaZ góry zaznaczam - nie jestem ani artystką, ani twórcą, a jedynie szarym, zwyczajnym odbiorcom kultury masowej i wysokiej. Wpis jak każdy na tym blogu zawiera moje subiektywne zdanie.<br />
<br />
Hmm.. tak sobie myślę, że będę pisać o czymś konkretnym. Z góry założyłam że to będzie taki pamiętnik-codziennik,tylko czasu jak na lekarstwo. Zresztą... moje życie jest na tyle nudne i jakoś obfituje w mało zwrotów akcji, które podkręciłyby atmosferę, że średnio mam o czym pisać. :)<br />
Ale do rzeczy. Ze mnie to raczej mało wyrafinowany odbiorca. No fakt, bardzo lubię słuchać klasyków, nawet kiedyś coś tam grałam, często leci u mnie tvp kultura, rzadko słucham radia, bo nie znoszę sieczki (a moje radio samochodowe, to takie wybredne, że zazwyczaj mam jedną lub max dwie stację do wyboru).. Dzisiaj mam na myśli bardziej obraz niż dźwięk a skłoniły mnie do tej notki zdjęcia laureatów tegorocznej edycji World Press Photo. Tak wiem, o gustach się nie dyskutuje, może zbyt prosto odbieram głęboką sztukę, nie dostrzegam do końca tego co autor miał na myśli..Jednakowoż, chciałabym Wam przedstawić zdjęcie, które zajęło miejsce II. w kategorii Daily Life<br />
<br />
<span style="color: #6fa8dc;"><a href="http://bi.gazeta.pl/im/93/9b/cc/z13409171Q,Drugie-miejsce-w-kategorii--Daily-Life-Single----S.jpg" target="_blank">***źródło</a></span><br />
<br />
<img src="http://bi.gazeta.pl/im/93/9b/cc/z13409171Q,Drugie-miejsce-w-kategorii--Daily-Life-Single----S.jpg" /><br />
<br />
Wybrałam akurat to zdjęcie, gdyż moim zdaniem obraża innych laureatów konkursu.<br />
Co mam rozumieć w tym zdjęciu? Jest tutaj jakaś głębia? Nie jestem w stanie powiedzieć więcej niż to, że ludziom się w dupach poprzewracało. Naturalizm ? Ok. Sytuacja powszechna, znana każdemu. I co z tego? Myslę, że każdy ma w swoim rodzinnym(albo i znajomym archiwum) podobne ujęcie.<br />
Za rok wyślę coś w ten deseń.<br />
Dzisiaj każdy może być Wielkim Artystą.<br />
<br />
Fakt, niektóre fotografie w tym konkursie są niezłe. Wymyślone, zrobione, przygotowane perfekcyjnie. Zestawienie ich w jednym szeregu z powyższym zdjęciem moim zdaniem godzi w prestiż WPP i ujmuje mu to, na co pracował przez lata.<br />
A co do samego tytułu notki.. Dziwna ta nowoczesna sztuka. Czasem łapię się za głowę dowiadując się, za ile poszedł obraz, który w jednym słowie opisałabym jako bohomaz. Szczerze mówiąc, niejeden przedszkolak może w obecnych czasach zostać Picassem.<br />
<br />
Ta notka powstawała przez 3 dni.<br />
Tak 3. Miałam tu zawrzeć więcej myśli, ale budząc się dzisiaj postanowiłam, że skończę.<br />
<br />
Ps. <a href="http://tosinkowo.blogspot.com/" target="_blank">Marta</a>, podziwiam Cię za to z jaką częstotliwością piszesz! I to przy 5 dzieci :) Jak ktoś jeszcze nie poznał, niech koniecznie pozna - tosinkowo.blogspot.com. Więcej dobrej energii w jednym miejscu trudno znaleźć :))-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-84786455915167051352013-02-10T12:24:00.002+00:002013-02-10T12:24:54.999+00:00Przyjaźń damsko-męska..Dziwny dzisiaj ten post. Nieco sentymentalny. Z każdą zapisaną linijką będą przewijać mi się w głowie obrazy. Mile te wspomnienia mimo wszystko.. Ale gdyby to 'wczoraj' było dziś, pewnie byłoby inaczej.<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Na pierwszą lekcję polskiego w liceum się spóźniłam. Wpadłam jakieś 3 minuty po dzwonku, skupiając na sobie uwagę obecnych. Był wyż demograficzny- wszystkie ławki zajęte.<br />
Jedno miejsce wolne. Obok Niego. Dzisiaj napiszę o Nim jako X.<br />
Właściwie od tego wszystko się zaczęło. Coś, o czym wtedy mówiłam : ,, przyjaźń, damsko - męska ''. Dzisiaj powiedziałabym uczucie, które było naprawdę silne.<br />
Mogłam mu powiedzieć o wszystkim. Słuchaliśmy podobnej, ba nawet identycznej muzyki. Podrzucałam mu swoje płyty, a On załatwiał nam bilety na koncerty. Do dzisiaj mam na iPodzie nieśmiertelne piosenki na których staje mi przed oczami Jego obraz.<br />
Potrafiliśmy gadać godzinami. O mnie, o nim, o naszym planach. Nie były zbytnio spójne, ale co tam - dla niego byłabym w stanie przejechać całą noc pociągiem - tylko po to, żeby razem iść na spacer, albo wypić kawę.<br />
Tak, myślałam tak wtedy i uważałam, że przecież każdy zrobiłby to dla swojego przyjaciela. Przecież to takie oczywiste.<br />
Nigdy chyba nie czułam takiego porozumienia dusz z żadną inna osobą. Znałam Go dobrze, lepiej niż wszyscy w około. Nasze wielogodzinne rozmowy dawały mi poczucie, że odkryłam osobę, która prawdziwe ego chowa przed światem. Byliśmy nierozłączni. Mieliśmy podobne zainteresowania, podobne spojrzenie na świat.<br />
I nagle to się skończyło, tak z dnia na dzień. Zakochał się i zniknął.. Metaforycznie. Ciągle był obok, ale już nie obok mnie. Nie chciałam słuchać opowieści o jego uczuciu rosnącym z dnia na dzień, bo właśnie uświadomiłam sobie, że ja też kocham. Że nie muszę wcale szukać nikogo innego. Nie potrafiłam znieść ciągłych rozmów o jego wybrance - po prostu czułam żal, że nie jestem na jej miejscu i zazdrość, bo przecież, chociaż otwarcie mówiłam, że taka przyjaźń wystarczy za 10 związków- myślałam inaczej.<br />
<br />
Ostatnio odnowiliśmy kontakt..<br />
Znowu śmiejemy się z tych samych rzeczy. Zamiast płyt podsuwamy linki z youtube.<br />
Ożywają dawne wspomnienia, ale przecież jesteśmy innymi ludźmi. W sumie cieszę się , że tak się stało... bo możemy teraz porozmawiać jak ludzie, nawet czasem się spotkać, jako, że obydwoje jesteśmy na etapie 'forever alone' ale..<br />
<br />
Nigdy w życiu nie mogłabym potwierdzić słuszności tezy, że istnieje przyjaźń damsko-męska.<br />
Nie! Dla mnie nie istnieje*<br />
Jak można mieć obok siebie faceta, z którym rozumiesz się bez słów, który jest przy Tobie wtedy, gdy cały świat wali Ci się na głowę, albo przeciwnie - odnosisz sukces, o którym nie śmiałaś marzyć?<br />
Z którym możesz iść na spacer o 24 w szarym dresiku i bez makijażu?<br />
A kiedy widzisz sms od X.. uśmiechasz się do siebie?<br />
<br />
* wyjątek : jest to Twój mąż, narzeczony, partner. Tylko wtedy taka przyjaźń ma sens. No i ewentualnie nic Was do siebie nie przyciąga, ale obydwoje jesteście w szczęśliwych związkach.<br />
<br />
<br />
X, dziękuję, że byłeś moją inspiracją. Chociaż wcale o tym nie wiesz.-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-2410998557249480492013-02-08T21:24:00.001+00:002013-02-08T21:34:28.341+00:00Dysortografia i wtórny analfabetyzm.Dzisiaj piszę o tym, co mnie doprowadza do.. no nie, nie do furii i wściekłości, ale raczej do zażenowania i demonstracyjnego przewracania oczyma. 'Polacy nie gęsi i swój język mają' pisał Rej, i dobrze pisał, bo język mamy, ale czy potrafimy z niego korzystać?<br />
Polonistką nie jestem, za alfę i omegę też się nie uważam, jestem jednak Polką i w swoim języku chcę mówić i pisać perfekcyjnie. Jeśli chodzi o mowę, to niestety, są smaczki które przyprawiają mnie o zgrzyt zębów. Moje 'ulubione' to wziąść, wogle, poszłem, przyszłem :) Coś na pewno jeszcze powinno tutaj być, ale 'na cito' nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Jak coś-zostawiam furtkę tutaj otwartą - powrócę i dopiszę (jeśli ktoś by się tutaj trafił i miał propozycje - chętnie dodam )<br />
Jeśli widzę, że ktoś ma znaczące problemy z ortografią i nic sobie z tego nie robi, nie chce mi się czytać jego wpisów (tutaj adnotacja do blogów szczególnie, bo książki idą wcześniej do autoryzacji, więc ryzyko mniejsze). Z tego względu przestałam czytać niektóre blogi - moje oczy zwyczajnie się męczą, a kąśliwa uwaga ciśnie się na klawiaturę.<br />
Poprawiać- nie poprawiam, ludzie reagują różnie. Nawet bliskim znajomym wytykać błędów nie mam zamiaru. Wszak słownik ma każdy. Jeśli nie w formie papierowej, to internetowej. Klik, klik i po sprawie.<br />
Ja sama z niego często korzystam - zwłaszcza jeśli nie jestem pewna jakiegoś słowa. Czy to wstyd? Dla mnie żaden :).<br />
Zresztą, pisząc bloga również można skorzystać z funkcji podkreślenia błędów- widzę czerwony znaczek, wracam i sprawdzam. Czy to aż takie trudne? Dla mnie pisanie z błędami to wyraz jakiegoś jednak braku szacunku do czytelnika. Treść poddawana jakby nie patrzeć ocenie szerszej publiczności, bez względu na to, czy pisze się o dzieciach, kuchni ludowej a może hodowli gekonów.<br />
Jeśli ktoś chciałby podjąć alarm, że dyslektycy tak mają - owszem, możliwe, że w jakimś stopniu nie są w stanie zapamiętać prawidłowej pisowni - ale trening czyni mistrza! Zresztą patrząc na to, komu wystawia się takowe zaświadczenia, zaczynam wierzyć, że każdy kto chce może się o to ubiegać w czasach obecnych.<br />
Na naukę nigdy nie jest za późno! Masz 25, a może i 30 lat i uważasz, że ortografię to może sobie ośmiolatek poćwiczyć? No to błąd.. Bo czy to nie wstyd jak matka dziecka pisze mu potem na zwolnieniu : ,, dziecko wróciło' puzniej' do domu i nie ma odrobionych lekcji '' lub ''dopuki ' niewyzdrowieje' do szkoły nie wróci '' ?<br />
:)<br />
Jeśli ktoś jest wzrokowcem, wystarczy, że poczyta. Jedna książka, druga i słowa same się cisną w myśli.<br />
A jeśli nie? Trening czyni mistrza.<br />
Wystarczy chcieć. Zdaję sobie sprawę, że język polski jest trudny. Sama często się irytuję, na zawiłości naszego ojczystego języka. Jednak nie jest to dla mnie powód, żeby uparcie pisać wszędzie otwarte u i samo żet.<br />
<br />
ps. Dla każdego, kto ma problem z pisownią czasowników z 'nie'. Rymowanka z podstawówki.<br />
,,Pada sobie deszczyk, pada sobie drobno. NIE z czasownikami piszemy OSOBNO''<br />
<br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6628236180940010807.post-14262198280519427712013-02-05T19:29:00.001+00:002013-02-05T19:32:55.885+00:00(nie)tolerancjaTolerancja to bardzo popularne słowo.<br />
Na równi z ekologią.<br />
Mówimy o sobie, że jesteśmy tolerancyjni, że tolerujemy coraz więcej. Bo być tolerancyjnym oznacza być nowoczesnym.<br />
Robiąc sobie 'łikendowy autorski przegląd prasy' (czyt. przeglądając zakupione w tygodniu gazety, które grzecznie leżą w kącie czekając na swoją kolej..), zauważam, że słowo tolerancja pada często.<br />
Szkoda, że wyłącznie w odniesieniu do całkiem skrajnych przypadków.<br />
Musimy więc (bo tak trzeba) tolerować, a nawet popierać homoseksualistów, transseksualistów oraz związki partnerskie a także aborcję i eutanazję na życzenie. Tego wymagają partie lewicowe partie. Nie tolerować jest w modzie poglądy konserwatywne i tradycyjne wartości.<br />
Uderza mnie to. Nie to, że jestem fanatyczną katoliczką, nie, nie słucham RM, ani nie wysyłam comiesięcznych datków do Torunia. Uważam jednak, że skoro głośno wołamy o tolerancji do drugiego człowieka- czemu odnosi się to w jedną stronę?<br />
W ogóle związki partnerskie zdominowały pierwsze strony gazet. Bo miało być a nie ma, bo są potrzebne. Może i są. Nie wiem. Nie jestem ani za, ani przeciwko homoseksualistom, ani ich prawami. Temat to dla mnie obcy. Są razem, kochają się ok. Jeśli chcą się wiązać formalnie- niech założą obrączki i spiszą umowę notarialną, która wyszczególni ich prawa i obowiązki wobec siebie.<br />
Ale po co ten happening? Polskie społeczeństwo to nie Amerykanie ani Francuzi. I jeśli chodzi o adopcję- nie ma szans na powodzenie takiej akcji w Polsce.<br />
Tymczasem nowym marszałkiem ma zostać Anna Grodzka. Aktualnie temat numer jeden to konflikt między profesor Pawłowicz i posłanką Grodzką.<br />
Analizując tę karierę, jestem zdania, iż żeby się wybić trzeba być po prostu 'innym'. A.G i Robert Biedroń to sztandarowi przedstawiciele RP. (Biedroń- znany głównie z tego że jest gejem, aspiruje do doktoratu z politologii, natomiast pytanie o konwent seniorów kwituje: <hehe, nie wiem, zapomniałem..> )<br />
I tak.<br />
Jeśli ktoś tego bełkotu czytać nie zamierza, a chce wiedzieć o co mi chodzi, napiszę podsumowanie.<br />
Mówiąc o tolerancji bądźmy sprawiedliwi.<br />
Skoro tolerancyjni jesteśmy dla strony lewej, bądźmy i dla prawej.<br />
<br />-klarahttp://www.blogger.com/profile/05319259593419675517noreply@blogger.com1